poniedziałek, 8 czerwca 2009






pojechalysmy dzis do miasta zeby w kocnu zobaczyc morze czy tez to co w fiordach sie znajduje.
kilka dni temu pojechalam z zu do miasta metrem i mialam plan zeby dojsc do wody plan byl prosty isc w dol i tylko w dol dodatkowo kierowac sie na slonce...po pol godzienie doszlam do jedynego miesca jakie znalam stacji metra ktora nijak sie niala do portu...pobladzilysmy jeszcze troche ale wody nei namierzylysmy. dzis arti zabral nas do porotu, w zasdzie nad port na waly nad portem i w koncu zobaczylam troche inna strone oslo....
zu w wozku robila znow histerie...ustalilismy ze mimo wszystko trzeba ja przyzwyczaic do nowej trumienki i mimo protestow musi w niej jezdzic. nakarmiona oczywiscie zeby jej w bolu ulzyc.
ale mimo to bywa ciezko...wracajac do domu w miescie zrobilam jakies ciezkie zakupy zaladowalam do torby pod wozkiem i liczylam ze jak juz z merta wyjdziemy zaladujemy sie do autobusu i prosto do odmu...troche sie przeliczylam i autobus co jedzi dwa razy na godzine odjechal wiec wzielam zakasalam rekawy i w wspinackz pod gore z tym majdenam i potworem w trumience wyjacym na cala okolice;)
karmienie po drodzena kamieniu troche ja uspokoilo na tyle ze doejchalam i glowa mi z bolu nie odpadla bo to moglby byc problem....
jutro z ciatka czapka idziemy do lasu sie potoczyc troche i pomeczyc zuzola;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz