środa, 23 września 2009

a u nas po staremu i jednoczesnie powoli.
powoli w przenosni bo faktycznie zamieniamy sie w oczy dookola glowy;)
zu wspina sie na wszystko i czasem udaje jej sie obsunac na podloge bez obrazen ale dosc czesto po prostu ciagnie za soba cos czego sie zlapala....
pela mowi ze podloga drewniana jest miekka w porownaniu z betonowa wylewka;)
lep na szczescie na corka twardy i nie poddaje sie.
codziennie sprawdza czy rzeczywiscie w wiadrku na papier jest tylko papier....czy smietnik przypadkiem nie jest przepelniony. snuje sie po domu i robi za froterke;)
pogoda jeszcze calkiem przyzwoita wiec chodzimy/jezdzimy na spacery to do lasu to do miasta.
w okolicy sporo grzybow wiec zbieramy troche na sluszenie wiecej na marynowanie-glownie kurki.
zu jest doskonala czarownica i rzuca co i raz zaklecia na grzyby. to przyjemnosc chodzic z nia bo po odpowiednim nakierunkowaniu jest w stanie wyczarowac cakiem pokazna kolonie kurek.
pare dni temu na wyprzedazy garazowej kupilismy grabki do czesania-szybkiego zbierania borowek i jagod. bez tego bylo tez niezle ale teraz jest jeszcze lepeij. jedynym problemm jest ze wiekszosc krzakow w okolicy jest juz wyczesana.
wybieramy sie ponownie na basen bo w wanience sa juz szalenstwa, zu zmienia sie w glonojada i wylizuje cala jej powierzchnie. kiecia dala sie pierwszy raz podejsc i poglaskac, o ile mozna nazwac to glaskaniem ale staram sie nauczyc zu co znaczy delikatnie ale ze jest corka artura ciezko jest i pewnie lzej nie bedzie...
do zobaczenia za neicale 2 tygi w wawce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz