środa, 26 października 2011

wytrzymalam i kolejny

taaa
jedze do szkoly na rowerze bo nie jest daleko.jedna solidna gora, dwie dluzsze proste i kilka zakretow. w gore 18 minut w dol 12.
dzis troche padalo woda z nieba, tak normalnie to sypie suchymi liscmi.
w szkole jesli chodzi o jezyk to jestem puki co zaskoczona ze cos sie dzieje w tym kierunku.
mamy materialy do podstaw jezyka i cwiczymy literowanie nazwiska i troche prostych podstawowych slow, ktore skladamy w pierwsze zdania.cos sie kreci w tym temacie.
tak to mielismy dzis pogawedke o dostosowywaniu sie i obserwacji rynku pracy, naszych oczekiwaniach i mozliwosci zeby je spelnic.
banaly ale zebrane w sensowna calosc.
jakos leci. wiekszosc grupy nie zapisala sie na kurs samemu tylko zostala wyslana z urzedu pracy.
 checia moze i mozliwosci  tych osob do nauki czegokolwiek sa dosc niskie ale idzie sie i w tym wszytskim odnalesc. heheh
dla mnie troche dziwne to jakby znalesc sie pod polskim kosciolem (za granica) w niedziele.
amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz