siedzimy w podkowie
pogoda koszmarna tj goraco i parno stada komarow. mam wrazenie ze zwariowaly w tym roku jest ich nie dosc ze duzo to jeszcze sa malenkie i ciezko je upolowac. bez moskitiery ani rusz....nasza zostala w oslo...
w zwiazku z tym w pokoju okna poznamykane ale to moze i lepiej bo w takie upaly jest chlodno i jakos udaje sie panowac nad plaga tych latajacych potworow.do wyjazdu do oslo zostaly 4 dni ale zalatwianai spraw malo wiec siedzimy-lezymy dzis w domu.
wczoraj bylysmy z zu na szczepieniach i dziewczyna jak zwykle byla zuchem:) kokietowala pania doktor i pielegniarke. w nocy dostala temperatury-to sie czesto zdaza po szczepneiach. szuyalam termometru i namierzylam jedynie smoczek-termomertr ktory nie dosc ze nie chciala ssac to jeszcze wskazywal 36.6 stopni:) to jest smoczek usopakajacz dla rodzicow ktory nei pokazuje innej temperatury;) zrobilam jej kompres z chlodnej pieluchy i troche ochlonela.
ja za to mialam sny ze szukam apteki zeby kupic jej jakies leki hehehe.
rano juz lepiej i do tego spi. mrrr kocham ja najbardziej jak spi:)
piątek, 17 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

doleciały ju całe? pisać mi tu bo śledzę
OdpowiedzUsuńzu!
grzechotki gryzaki grzechoczą i gryzą z tęsknoty, że twoja wredna matka o nich zapomniała