wtorek, 4 września 2012

wiec zamilklismy.
powodow bylo kilka
po pierwsze na kilka dobrych dni dcieli nam internet a po drugie mielismy gosci z polski i calym sercem oddalismy sie :)
pojechalismy na kilka dni na camping nad ogromne jezioro oddalone jakies 70 km od oslo.
pogoda byla jeszcze zupelnie przyzwoita, woda zimna ryb ponoc duzo ale nam jaks nei szlo wedkowanie. ja najbardziej ciesze sie ze zbiorow borowek i grzybow. tego w norweskich lasach w brod.
wiec od powrotu obrabiamy te runo....finalnie mamy 3 sloiki kurek, ale za to objedlismy sie grzybami nieprzyzowicie.
borowki wciaz w garze, brakuje sloikow zeby to pozamykac.
 ze spraw codziennych to zuza wrocila do przedszkola zadowolona jest jak zawsze. nie rozgadala sie jeszcze po norwesku, ale roawdopodobnie dlatego ze po 5 dniach przedszkola pojechalismy na kilka dni do lasu i znow obcowala tylko z jezykiem polskim. ale juz od dzis ruszyla na powaznie do przedszkola.
ja -fedi ogarniam roboty, w tym roku sezon na knajpy sie szykuje, za dwa dni mam  rozmowe w malej veganskiej knajpce(minusem tego jest to ze nie jest ona w oslo ale w sasiednim miasteczku)
no i szykuje mi sie jakas inna fucha rowneiz w knajpie(nie przy garach:). mysle ze druga opcja jako ze jest w miescie bedzie atrakcyjniejsza ale postanowilam sprobowac rowneiz w tym pierwszym miejscu.
pralka po dwoch tygodniach popsucia ruszyla wiec piore i piore, sprzatam i sprzatam, trzeba myc okna gdyz remont budynku juz sie skonczyl.
duzo roboty:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz